Małe dzieci poznają świat przez smak i dotyk. W żłobkach to codzienność – kawałek jabłka, zabawka, okruszek bułki… Wszystko może trafić do buzi. A w ułamku sekundy – do dróg oddechowych.
Zakrztuszenie dziecka to jeden z najgroźniejszych stanów nagłych w placówkach opiekuńczych. Dlaczego? Bo dziecko nie powie, że się dusi – a czas na reakcję jest liczony w sekundach.
Zakrztuszenie to częściowe lub całkowite zablokowanie dróg oddechowych przez ciało obce. Może do niego dojść podczas jedzenia, zabawy, a nawet śmiechu.
Wyróżniamy dwa typy zakrztuszenia:
Upewnij się, że dziecko naprawdę się dusi (nie płacze, nie kaszle, sinieje).
Ułóż niemowlę twarzą w dół na swoim przedramieniu (główka niżej niż tułów).
Wykonaj 5 energicznych uderzeń w plecy między łopatkami.
Jeśli to nie pomogło, odwróć dziecko na plecy i wykonaj 5 uciśnięć klatki piersiowej (jak przy RKO, ale wolniej i precyzyjniej).
Powtarzaj cykle do momentu usunięcia ciała obcego lub utraty przytomności.
Zachęć do kaszlu, jeśli dziecko oddycha.
Jeśli nie może oddychać:
- Stań za dzieckiem, pochyl je lekko do przodu.
- Wykonaj 5 uderzeń w plecy.
- Następnie 5 uciśnięć nadbrzusza (manewr Heimlicha).
Na zmianę 5 uderzeń i 5 uciśnięć, aż do skutku lub utraty przytomności.
Jeśli dziecko straci przytomność – rozpocznij resuscytację krążeniowo-oddechową i wezwij pomoc (112).
Tak! Właśnie dlatego warto wdrożyć w placówce:
W przypadku zakrztuszenia każda sekunda ma znaczenie. Opiekunka, która wie, jak pomóc, może uratować dziecku życie, zanim pojawi się pogotowie. A to właśnie od takich ludzi zależy bezpieczeństwo najmłodszych w żłobkach.
Zadbaj o przeszkolenie personelu – zanim zdarzy się coś, czego można było uniknąć.